Archiwum listopad 2007


lis 29 2007 ...praca
Komentarze (0)

w nocy babcia miała ataki lęków, zasnąłem po 3... o 6 wstałem, spóźniłem sie do pracy bo opiekunka przyszła o 6.45 i musiałem z  nią wymienić pare zdań, babcia w nocy próbowała wstać z łóżka... na wyciągnięcie reki stoi stolik na którym leżą lekarstwa, napoje itd... chwyciła za obrus... wszystko spadło..nawet storczyk który kupiłem jej 2 lata temu na urodziny nie przeżył tego lotu... oblała sie biedaczka bo szklanka z wodą spadła na łóżko... koszula mokra... babcia w transie... opanowałem sytuacje...nie wiem jakim cudem, ale udało sie...

przed wyjściem do pracy poprosiłem opiekunke by ogarnęła ten bałagan...

a w pracy...zosatałem wezwany do szefa i... od 1.1.08 nie mam pracy...przyczyna? bo ktoś z "rodziny" ma zająć moje miejsce...

polska... mieszkam w polsce... 

laciguena   
lis 27 2007 śnieg...
Komentarze (0)

   dziś wstałem wcześniej... odśniezałem samochod... do pracy normalnie jade jakies 15 min...jechałem 45... ból gardła i głowy nie opuszcza mnie ani na chwile. ale gdy wróce do domu położe do wyrka i bede wypoczywał, dzis mama zajmnie sie babcia...trudno-wyjścia nie ma, wiem ze jestem tylko lekko przeziębiony, ale nie chciałbym przenosic infekcji na babcie...bo to równa się śmierci niestety...jej organizm by nie wytrzymał...

 

laciguena   
lis 26 2007 das Fieber
Komentarze (0)
czuje się dzis paskudnie... łapie mnie grypa, jeszcze tego mi brakowało do szczescia... znów pod górke... i wiatr w oczy piach sypie... jakoś to bedzie... w pracy dzisiaj jakby jakas chmura wisiała...wszystko na to wskazuje....ale mi to rybka...
laciguena   
lis 25 2007 Die unerträgliche Leichtigkeit des Seins
Komentarze (0)

jeśli wszystko co waży, ciężarem potwierdza swą wartość....to życie ma sens....

 

laciguena   
lis 25 2007 leben...
Komentarze (0)
wstałem dziś około 9.00 po paskudnej nocy... babcia nie spała...krzyczała i wołała jakiś ludzi... momentami miała lęki... ok 4 zasnęła...wiec i ja kimnąłem z jednym okiem otwartym by kontrolować sytuacje, gdy pierwszy raz przetarłem oczka była 8.00...look za okno...a tam śnieg pada...i topnieje na bitumicznej drodze... wróciłem jeszcze na chwile do wyrka.... w TV nic ciekawego... no cóż, jak sie ma 4 kanały to raczej trudno coś odkryć.... poranek był okropny...smutny i szary... rozpaliłem w piecu, zjadłem śniadanie... wiem ze mam mase nauki...i mimo chęci nie wiem sam za co sie zapać...
laciguena