Archiwum listopad 2007, strona 1


lis 23 2007 Fuldabrück
Komentarze (0)

wiesz...jutro znowu dzień wstanie... jutro znowu zapuka cichutko... podejdzie, poparzy...

pije SPECIAL.... oczywiscie w puszce...bo zbieram aluminium i przekazuje na Caritas PL... świeta sie zblizaja wiec i puszek powinno przybywac:) 

laciguena   
lis 23 2007 piątek...
Komentarze (1)

od podstawówki lubiłem piątki... piątkowe popołudnia najbardziej... nawet gdy w sobote szykował sie cięzki dzionek... lubie to uczucie gdy wracam z pracy i wiem ze jak juz pozałatwiam to co musze...apteka, lekarz... itd... to zrobie sobie kawe, legne pod kocykiem na kanapie.... teraz znów biuro... Ania mi przyniosła herbate... poczytam prase... i gdy otworze oczka bedzie 15.00:) a tak serio serio to ja lubie swoją prace:)

 

laciguena   
lis 22 2007 so watch...
Komentarze (0)

...uwielbiam ten dźwięk basu...spacerek po gryfie ... pa potem cichutko...so watch... myśle że za ten kawałek....za te długie frazy... Miles Davis napewno poszedł do nieba...

kanapke zjadłem...bo nie lubie palic gdy w żąłądq pustka... słucham jakiegośc radyjka jazzowego z Londynu... i musze przyznac ze całkiem całkiem...

mało spałem tej nocy i nawet teraz 3 godz po przebudzeniu czuje na głowie nieznośny cieżar... ale czesto to co ciezkie ma wartosc...

 

laciguena   
lis 21 2007 listopad...
Komentarze (0)

....nie mam zamiaru zajmowac sie wygladem tego bloga...bo wazniejsze sa slowa od szablonow....

   siedze w fotelu przed monitorem w moim biurze...cztery sciany...drzwi, okno...kalendarz... przed chwila Ania przyniosła mi herbate...moja ulubiona zielona-cytrynowa, czekam az zegar wybije 15 i smigam do domq... i wlasnie po 15 gdy dla niektorych dzień sie chyli ku zachodowi.... to dla mnie dzien sie dopiero zaczyna...

20.08. powaznie zachorowala moja babcia, od prau lat z nia mieszkam... wczesniej do 5 roq zycia wychowywala mnie,a rodzice pracowali...przywiazanie... gdy wracam z pracy czasami zdaze zdjac mundur a czasami chodze w nim jeszcze pare godzin.... obiad czesto jem na kolacje, ale to nic....po 3 miesiacach przyzwyczailem sie do takiej sytuacji... wiem ze jej czas sie konczy i duzo jej nie zostalo... guz w muzgu rozwija sie w miare powoli, ale daje sie zauwazyc zmiany...zwlaszcza wtedy gdy wracam z uczelni po kolejnym zjezdzie...starosc...jaka okrutna jest starosc... wczoraj byles jeszcze na spacerze, a juz dzis jestes wazywem...

czasami lzy mi sie cisna do oczek gdy babcia powie do mnie "mamo"... ostatni raz mnie poznała jeszcze w sierpniu... pozniej miala jakies przeblyski ale prawie niezauwazalne.... mysle sobie ze  nawet teraz gdy ona jest w swoim swiecie to czuje choc troszke kto przy niej czuwa...

mowia, ze 3 pierwsze lata zycia czlowieka sa wazne bo wtedy sie najbardziej przywiazujemy do ludzi... to prawda... gdy dowiedziałem sie ostatnio o tym ze moja matka ma powazne problemy z sercem... przyjalem to jako wiadomosc... zrobilo mi sie jakos tam przykro...ale bez sensacji...powiedzialem jej "chyba musisz rzucic palenie..."

    

laciguena