lis 21 2007

listopad...


Komentarze: 0

....nie mam zamiaru zajmowac sie wygladem tego bloga...bo wazniejsze sa slowa od szablonow....

   siedze w fotelu przed monitorem w moim biurze...cztery sciany...drzwi, okno...kalendarz... przed chwila Ania przyniosła mi herbate...moja ulubiona zielona-cytrynowa, czekam az zegar wybije 15 i smigam do domq... i wlasnie po 15 gdy dla niektorych dzień sie chyli ku zachodowi.... to dla mnie dzien sie dopiero zaczyna...

20.08. powaznie zachorowala moja babcia, od prau lat z nia mieszkam... wczesniej do 5 roq zycia wychowywala mnie,a rodzice pracowali...przywiazanie... gdy wracam z pracy czasami zdaze zdjac mundur a czasami chodze w nim jeszcze pare godzin.... obiad czesto jem na kolacje, ale to nic....po 3 miesiacach przyzwyczailem sie do takiej sytuacji... wiem ze jej czas sie konczy i duzo jej nie zostalo... guz w muzgu rozwija sie w miare powoli, ale daje sie zauwazyc zmiany...zwlaszcza wtedy gdy wracam z uczelni po kolejnym zjezdzie...starosc...jaka okrutna jest starosc... wczoraj byles jeszcze na spacerze, a juz dzis jestes wazywem...

czasami lzy mi sie cisna do oczek gdy babcia powie do mnie "mamo"... ostatni raz mnie poznała jeszcze w sierpniu... pozniej miala jakies przeblyski ale prawie niezauwazalne.... mysle sobie ze  nawet teraz gdy ona jest w swoim swiecie to czuje choc troszke kto przy niej czuwa...

mowia, ze 3 pierwsze lata zycia czlowieka sa wazne bo wtedy sie najbardziej przywiazujemy do ludzi... to prawda... gdy dowiedziałem sie ostatnio o tym ze moja matka ma powazne problemy z sercem... przyjalem to jako wiadomosc... zrobilo mi sie jakos tam przykro...ale bez sensacji...powiedzialem jej "chyba musisz rzucic palenie..."

    

laciguena   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz